Zdj. 1 Kwiat korony cesarskiej, 11.04.2020 r.
Krzywą Gaussa można zastosować do zobrazowania każdego, liczbowego problemu. Czy to wysokość obywateli danego kraju, ich zarobki, czy też gęstość zaludnienia w zależności od odległości od miasta. Zawsze mamy szczyt, czyli dane, które pojawiają się najczęściej oraz przypadki skrajne, których ilość zmniejsza się wraz z oddalaniem od środka wykresu. Tą samą metodę można zastosować dla zobrazowania terminu wypuszczania liści przez rośliny. Większość z nich robi to, gdy dzień się wydłuża oraz gry temperatury zaczynają oscylować wokół 10*C. Zazwyczaj ma to miejsce pod koniec marca i w kwietniu. Należy jednak pamiętać, iż tu również występują te „skrajne przypadki”, czyli istnieją gatunki wcześnie wypuszczające liście oraz późno wypuszczające liście. Warto je znać, aby nie popełnić błędu, zwłaszcza przy tych drugich, gdzie bardzo łatwo taką roślinę uznać za „martwą” i wykopać.
Rośliny wcześnie wypuszczające liście
Ta grupa roślin wykorzystuje brak liści u innych gatunków, zwłaszcza u drzew. Co więcej, kiedy na wyższych roślinach pojawiają się pierwsze pączki, opisane tu gatunki są już w końcowym etapie rozwoju – kwitną lub nawet kończą kwitnienie. Pojawiają się bardzo wcześnie, bo niektóre nawet w lutym, kiedy to na ziemi zalega jeszcze śnieg, czego przykładem jest przebiśnieg. Rośliny te należą przede wszystkim do geofitów, czyli roślin zimujących jako bulwy, cebule oraz kłącza. Znany mi jest jeden wyjątek, krzew – tawlina jarzębolistna. Roślina stosunkowo niepozorna, przypominająca młode jarzęby pospolite, stąd też jej nazwa. Wyróżniają ją 2 cechy: bardzo wcześnie wypuszcza liście oraz posiada białe, pachnące kwiatostany.
Zdj. 2 Tawlina jarzębolistna, 13.08.2019 r.
Zdj. 3 Złoć żółta, 25.03.2020 r.
Innymi przykładami tego typu roślin są wspomniane rośliny cebulowe, takie jak narcyzy, złoć żółta, śnieżyca wiosenna, śnieżnik lśniący czy śnieżyczka przebiśnieg. Pojawiają się od lutego, często przebijając się przez śnieg i zalegające jeszcze na ziemi opadłe liście, by zazielenić się, zakwitnąć i po pewnym czasie całkowicie zniknąć.
Kolejnymi przykładami są rośliny leśne, takie jak fiołki, pierwiosnki lekarskie, przylaszczki pospolite oraz zawilce leśne. Te rośliny również korzystają z przebijającego się przez gałęzie drzew słońca, by w krótkim czasie zazielenić się, zakwitnąć i zniknąć, aż do kolejnego roku. Mimo swojego niepozornego wyglądu potrafią rozrosnąć się na dużej powierzchni tworząc przepiękne kobierce.
Zdj. 4 Zawilec gajowy, 8.04.2020 r.
Zdj. 5 Ziarnopłon wiosenny, 16.04.2020 r.
Jeśli posiadamy działkę całoroczną, warto zastanowić się na tymi „drobiazgami” (oraz jednym krzewem). Po smutnej, szarej (ostatnio coraz częściej) zimie, takie pierwsze oznaki nadchodzącej wiosny są bardzo krzepiące. Wprowadzają one też pewną dynamikę w ogrodzie wydłużając w czasie jego ozdobne walory. Dzięki bardzo krótkiemu okresowi kwitnienia są tym bardziej pożądane i wypatrywane z niecierpliwością (sama bardzo się cieszę, gdy widzę, że któryś z „drobiazgów” przetrwał zimę i już, już wychodzi!). Sam aspekt wczesnowiosenny jest często niedoceniany z dwóch powodów. „Po co cokolwiek sadzić, co będzie kwitło, kiedy mnie nie ma na działce?”, a także „Po co cokolwiek sadzić, skoro po tygodniu tego już nie ma?”. W pierwszym przypadku oczywiście, jeśli sezon ogrodniczy zaczynamy od majówki i grilla, to faktycznie nie ma wielkiego sensu, aby w nie inwestować. Z drugiej strony są to rośliny samowystarczalne. Jak już się zaklimatyzują, to nie trzeba z nimi nic robić. A może któregoś roku przyjedziemy wcześniej? Wtedy będą cieszyły nasze oczy swoimi niewielkimi kwiatuszkami oraz kępami zieleni. W drugim przypadku wystarczy zorientować się, co, kiedy i po czym kwitnie, aby już od wczesnej wiosny, a nawet późnej zimy cieszyć się kolorami w ogrodzie. Kwestia do przemyślenia i zastanowienia się.